Zastanawiałeś się kiedyś nad długofalową inwestycją, pomnożeniem finansów, zabezpieczeniem przyszłości swojej lub swoich bliskich i… na Twoim biurku pojawiła się polisolokata? Doradca obiecywał złote góry, spokój na lata, zyski bez wychodzenia z domu. Czar prysł w momencie likwidacji polisolokaty, kiedy to oszczędności w skarbonce śwince okazały się bardziej preferencyjne i bezpieczne, bo rzeczona „świnka” chociaż oddała to, co do niej wrzuciłeś. A czy z polisolokaty jesteś w stanie odzyskać złotówkę?

Czym właściwie jest polisolokata?

Ktoś może odpowiedzieć, że lokatą w ubezpieczenie, ale nie jest to do końca prawda. Na lokacie zazwyczaj nikt nie ponosi strat, w przypadku polisolokat, pieniądze straciło mnóstwo klientów. Jak to możliwe?

Polisolokata, czy też polisa ubezpieczeniowa z funduszem inwestycyjnym UFK, to produkt łączący instrumenty finansowe z ubezpieczeniem. Jednak następuje tutaj podział środków: niewiele na ubezpieczenie, większość na inwestowanie. Czemu polisolokaty wydawały się tak kuszące?

 

Na czym polega polisolokata?

Filozofia oszczędzania na polisolokacie była podobna do tej na zwykłych lokatach. Zasadniczą różnicą miały być zyski, zdecydowanie większe z polisolokaty. Kuszono większym oprocentowaniem i dodatkowym zarobkiem. Człowiek wpłacał pieniądze na specjalne konto, większą sumę jednorazowo, bądź konkretne kwoty w określonych odstępach czasu. Umowa była długoterminowa, zawierana na wiele lat.

Potencjalnie łatwy zysk powinien wzbudzać podejrzenia, ale przecież ludzie nie zaczęli lokować swoich oszczędności w diamentach niewiadomego pochodzenia, a zaufali instytucjom finansowym, towarzystwom ubezpieczeniowym czy bankom.

Polisolokata kontra lokata – teoretycznie większe zyski

Skąd pomysł na polisolokaty i czemu miały przynosić większe profity niż lokaty? Otóż, zgodnie z polskim prawem, każdy zysk jest opodatkowany, a podatek kapitałowy od zysku z depozytu wynosi 19%. Właśnie tyle należy odliczyć od kwoty, którą zarobimy na zwykłej lokacie. Polisy, były z tego podatku zwolnione, stąd instytucje finansowe stworzyły formę polisolokaty i oferowały większy zysk na bazie wyższego oprocentowania. Jednak był to tylko tani chwyt reklamowy, bowiem faktyczne odsetki okazywały się inne, a slogany, którymi kuszono klientów to były tylko kwoty zawyżone o 19%, czyli o podatek potrącany od zwykłej lokaty.

Od 2015 r. na polisolokaty również nałożono 19% podatek.

Polisolokata – gdzie dodatkowe pieniądze z inwestycji?

Tak, jak już wspomnieliśmy, pieniądze, które wpłacali klienci były dzielone w znikomej części na ubezpieczenie, a w zdecydowanej na inwestycje. Jednak inwestowano je w ryzykowne akcje, które zamiast obiecywanych zysków zaczęły generować straty.

W tym momencie niepokój klienta, bądź zwykła potrzeba odzyskania swoich pieniędzy skłaniała do likwidacji polisolokaty. I tu zaczynają się schody.

Likwidacja polisolokaty – ukryte koszty

Wszystko o czym pisaliśmy powyżej można było odnaleźć na kilkudziesięciu stronach zawiłej umowy, ale to co najgorsze czaiło się w tzw. ukrytych kosztach. Człowiek decydujący się na likwidację polisolokaty przed czasem mógł odzyskać śladową część wpłaconej dotychczas sumy, bądź nie zobaczyć złotówki. Dlaczego? W umowie można było odnaleźć zapis o opłatach likwidacyjnych (opłatach za wykup), które potrafiły osiągać nawet 90, czy 100% całej dotychczasowej kwoty wpłaconej na polisolokatę.

Jak odzyskać pieniądze z polisolokaty?

Takie praktyki i zapisy o opłatach za wykup, sąd uznał za niezgodne z prawem i interesami klientów. Pieniądze z polis ubezpieczeniowych z funduszem inwestycyjnym UFK można więc odzyskać. Okres przedawnienia w tym wypadku obejmuje 10 lat, jeśli więc likwidacja polisolokaty nastąpiła w ciągu ostatniej dekady to istnieje możliwość uzyskania odszkodowania. Część firm ubezpieczeniowych decyduje się na zwrot pieniędzy po interwencji klientów, w innych przypadkach sprawy trafiają do sądu. Sprawy sądowe nie są proste, ale wsparcie w tym zakresie oferują wyspecjalizowani w tej dziedzinie prawnicy.