[social_warfare buttons=”Facebook,Twitter,LinkedIn”]Media nazywają ich „łowcami nieszczęść”. Mowa o firmach, które oferują swoje „wsparcie” w walce o odszkodowanie. Ich głównym celem są ofiary wypadków. Znają szczegółowe dane poszkodowanych zanim ci opuszczą szpital i zwykle tam ich odwiedzają po raz pierwszy. Informacje kupują od policjantów, ratowników medycznych, strażaków i medyków. Dzięki siatce kontaktów, w skrajnych przypadkach, do kieszeni „wrażliwych” pośredników trafia nawet 50% wartości odszkodowania.

Metoda „na współczucie”

Cierpiące wskutek nieszczęśliwego zdarzenia osoby często bez namysłu przyjmują jakąkolwiek pomoc. I co szczególnie korzystne dla nieuczciwych firm odszkodowawczych, nie czytają umów.

Przykład:

Pan Jerzy jest wdowcem, dzieci nie utrzymują z nim kontaktu – są zajęte robieniem kariery. Pewnego dnia wraca rowerem z samotnej wycieczki po lesie i zostaje potrącony przez kierowcę osobówki. Dopiero na oddziale intensywnej terapii odzyskuje przytomność. Ma złamane obie nogi. Nadal w szoku, czuje ciepły dotyk na swojej dłoni. Pielęgniarka tłumaczy, że ta miła pani, pomoże mu się pozbierać i ukarać sprawcę wypadku. Pan Jerzy ma łzy w oczach – ktoś chce go wysłuchać i wspiera go w tej trudnej chwili. Po dłuższej rozmowie, pełen ufności podpisuje umowę. Nie czyta jej, bo miłej pani dobrze z oczu patrzy.

Takie procedery w wielu polskich szpitalu to codzienność.

Jak sobie z tym radzić?

Zła wiadomość jest taka, że zarówno uczciwe, jak i żądne zysku kancelarie odszkodowawcze, zwykle działają legalnie i nikt ich nie nadzoruje. Jedynym sposobem na nieuczciwe praktyki jest czytanie umów.

I co najważniejsze, jeśli nie mamy na to siły, czasu, ochoty, bo cierpimy wskutek obrażeń lub utraty bliskiej osoby… odszkodowanie nie ucieknie! Możemy o nie wystąpić w ciągu trzech lat od wypadku. Potem roszczenie ulegnie przedawnieniu, jednak nie zawsze.

Pozorne koło ratunkowe

Każdy, zwłaszcza osoba w złej kondycji fizycznej lub psychicznej, jest rad, gdy ktoś oferuje mu wsparcie. Jeśli pomocną dłoń wyciągnie kancelaria odszkodowawcza, może zapłacić wysoką cenę za jej przyjęcie.

W końcu dotrze do niego, że został wykorzystany, może dochodzić sprawiedliwości przed sądem. A to oznacza koszty procesowe, wynagrodzenia prawnika i co najważniejsze, sporo nerwów oraz straconego czasu.

Zasada ograniczonego zaufania

Pośpiech jest złym doradcą. Gdy dojrzejemy do decyzji, że odszkodowanie nam się należy, popytajmy zaufanych znajomych o godną polecenia kancelarię albo samodzielnie porównajmy kilka ofert. I najważniejsze – zawsze czytajmy umowy, nawet jeśli pośrednikiem ma być nasz znajomy ze studiów albo daleki krewny.

Przedawnienie roszczenia

Do kiedy można wystąpić z roszczeniem?

– w ciągu 3 lat, jeśli znany jest sprawca wypadku, a poszkodowany doznał obrażeń,

– w ciągu 10 lat, jeśli znany jest sprawca wypadku, ale skutki zdarzenia (np. ciężka choroba) pojawiają później, np. po 5 latach,

– w ciągu 20 lat, jeśli wypadek został uznany za przestępstwo, np. doszło do potrącenia przez pijanego kierowcę.

Jeśli mamy świadomość przedawnienia roszczenia, wciąż jest dla nas furtka, a jest nią brak takiej wiedzy u sprawcy wypadku. Jeśli nie postawi nam on zarzutu przedawnienia możemy w pełni dochodzić odszkodowania.