Metoda „na współczucie”
Cierpiące wskutek nieszczęśliwego zdarzenia osoby często bez namysłu przyjmują jakąkolwiek pomoc. I co szczególnie korzystne dla nieuczciwych firm odszkodowawczych, nie czytają umów.
Przykład:
Pan Jerzy jest wdowcem, dzieci nie utrzymują z nim kontaktu – są zajęte robieniem kariery. Pewnego dnia wraca rowerem z samotnej wycieczki po lesie i zostaje potrącony przez kierowcę osobówki. Dopiero na oddziale intensywnej terapii odzyskuje przytomność. Ma złamane obie nogi. Nadal w szoku, czuje ciepły dotyk na swojej dłoni. Pielęgniarka tłumaczy, że ta miła pani, pomoże mu się pozbierać i ukarać sprawcę wypadku. Pan Jerzy ma łzy w oczach – ktoś chce go wysłuchać i wspiera go w tej trudnej chwili. Po dłuższej rozmowie, pełen ufności podpisuje umowę. Nie czyta jej, bo miłej pani dobrze z oczu patrzy.
Takie procedery w wielu polskich szpitalu to codzienność.
Jak sobie z tym radzić?
Zła wiadomość jest taka, że zarówno uczciwe, jak i żądne zysku kancelarie odszkodowawcze, zwykle działają legalnie i nikt ich nie nadzoruje. Jedynym sposobem na nieuczciwe praktyki jest czytanie umów.
I co najważniejsze, jeśli nie mamy na to siły, czasu, ochoty, bo cierpimy wskutek obrażeń lub utraty bliskiej osoby… odszkodowanie nie ucieknie! Możemy o nie wystąpić w ciągu trzech lat od wypadku. Potem roszczenie ulegnie przedawnieniu, jednak nie zawsze.
Pozorne koło ratunkowe
Każdy, zwłaszcza osoba w złej kondycji fizycznej lub psychicznej, jest rad, gdy ktoś oferuje mu wsparcie. Jeśli pomocną dłoń wyciągnie kancelaria odszkodowawcza, może zapłacić wysoką cenę za jej przyjęcie.
W końcu dotrze do niego, że został wykorzystany, może dochodzić sprawiedliwości przed sądem. A to oznacza koszty procesowe, wynagrodzenia prawnika i co najważniejsze, sporo nerwów oraz straconego czasu.
Zasada ograniczonego zaufania
Pośpiech jest złym doradcą. Gdy dojrzejemy do decyzji, że odszkodowanie nam się należy, popytajmy zaufanych znajomych o godną polecenia kancelarię albo samodzielnie porównajmy kilka ofert. I najważniejsze – zawsze czytajmy umowy, nawet jeśli pośrednikiem ma być nasz znajomy ze studiów albo daleki krewny.
Przedawnienie roszczenia
Do kiedy można wystąpić z roszczeniem?
– w ciągu 3 lat, jeśli znany jest sprawca wypadku, a poszkodowany doznał obrażeń,
– w ciągu 10 lat, jeśli znany jest sprawca wypadku, ale skutki zdarzenia (np. ciężka choroba) pojawiają później, np. po 5 latach,
– w ciągu 20 lat, jeśli wypadek został uznany za przestępstwo, np. doszło do potrącenia przez pijanego kierowcę.
Jeśli mamy świadomość przedawnienia roszczenia, wciąż jest dla nas furtka, a jest nią brak takiej wiedzy u sprawcy wypadku. Jeśli nie postawi nam on zarzutu przedawnienia możemy w pełni dochodzić odszkodowania.